wtorek, 30 czerwca 2009

Irlandia.. ach moja Irlandia!


Spaceruję..


..zwiedzam i podziwiam..


oraz poznaję nowych przyjaciół :-)


środa, 24 czerwca 2009

Alchemik

"Zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka.
Czy to na dalekiej pustyni
Czy w samym sercu gwarnego miasta

I gdy w końcu skrzyżują się drogi tych dwojga
I spotkają się ich spojrzenia
To wtedy znika cała przeszłość i cała przyszłość

Liczy się tylko ta chwila
I owa niewiarygodna pewność
Że wszystko pod niebieskim sklepieniem
Zostało zapisane jedną ręką

Ręką, która obdarza miłością
I stwarza bliską duszę dla każdego śmiertelnika
Który w słonecznym świetle
Krząta się niestrudzenie
Wypoczywa i szuka swego skarbu

Bo jeśli by tak nie było
To marzenia całego ludzkiego rodzaju
Nie miałyby najmniejszego sensu."

Paulo Coelho - Alchemik


niedziela, 21 czerwca 2009

Opowiem Wam naszą historię

Mój Poeta. Znamy się z liceum gdzie chodziliśmy do jednej klasy. Uważałam go wtedy za osobę bardzo tajemniczą i nieprzewidywalną. Zawsze był indywidualistą. Robił, co chciał. Ubierał się na czarno i rzadko się golił. Palił papierosy i nie stronił od alkoholu. Na lekcje języka polskiego przychodził z własną książką Dostojewskiego i w czasie, gdy powinien uważać na lekcji on siedział z nosem w książce. Pisał wiersze i czytał również moje. Jako pierwszy udzielał mi wskazówek. To on wraz ze swoim kolegą sprawił, że zwątpiłam w Boga. Jego argumenty dały mi wtedy tak do myślenia, że popłakałam się wróciwszy do domu. Nie wspominam z sentymentem tej sytuacji, bo patrząc na nią dzisiaj życzyłabym sobie, aby w ogóle się nie wydarzyła. Dialog przeciwnika kościoła i katolika zawsze kończy się tak samo. Źle. A moja wiara raz podupadłszy już nigdy nie była tak sama.
Po kilku latach od skończenia liceum spotkaliśmy się na ulicy.. przypadkiem i tak się zaczęło. Najpierw sms-y, spacery i czerwone wino. I kiedy przyszedł moment, gdy nasze dusze rozmawiały już bez słów, kiedy to byłam gotowa otworzyć dla niego drzwi mojego serca –on nic nie zauważył i choć pisał, że mnie kocha nie przyszło mu do głowy, że możemy być parą nie tylko wirtualnie, ale prawdziwie i stworzyć dla siebie miłość, jakiej pragniemy. Kontakt się urwał. Po jakimś czasie spotkaliśmy się. Opowiedziałam mu o moim pragnieniu z tamtego czasu i o tym, że chyba nieświadomie złamał mi serce. Był w szoku, ale zrozumiał, że przeoczył coś ważnego, więc kontakt się odnowił z jego inicjatywy. To już nie było to samo. Czar prysł, więc szczerze powiedziałam mu, że nie będziemy parą i przestaliśmy odzywać się w ogóle. Po ponad roku dostałam maila. Zwykłe pytania, co słychać, czy wszystko w porządku. Podpisał się „Na zawsze Twój, kochający B.” i wtedy zrozumiałam, że tym razem ja chyba coś przeoczyłam.
Po rozstaniu z R. długo nie mogłam dojść do siebie. Miłość, o której marzyłam dotknęła mnie by za chwile zniknąć. Byliśmy ze sobą krótko a uczucie, jakim go darzyłam było większe niż te wszystkie przeszłe zebrane w całość. Nie chciałam być tą, która czeka jedynie na królewicza i gardzi miłością, która czeka za rogiem. Zadzwoniłam do mojego Poety i od trzech miesięcy jesteśmy razem. Plany rozkwitu naszej miłości pokrzyżował mój wyjazd do Irlandii. Oczywiście związek, jeśli silny –przetrwa również odległość. Wiersz, który publikowałam napisał dla mnie na dzień przed wyjazdem -zaczarował mnie. Odkąd jestem tutaj dostałam dwa listy. Są piękne. Zresztą przeczytajcie sami..

Moja Ukochana!
Zastanawiałaś się może kiedyś, czym jest przeznaczenie? Co w ogóle znaczy? Myślę nad tym od momentu Twojego wyjazdu.. Czytałem o tym wiele i najlepszym źródłem okazały się starożytne podania greckie. Przeznaczenie zwane jest tam Koniecznością i występuje pod imieniem Ananke oraz jej córek zwanymi Mojrami. Ananke oraz Mojry są poza wszelka władzą bogów i przędą nici/wstążki. Każda z tych wstążek jest inna, bo przeznaczona jest dla jednego człowieka symbolizując jego narodziny, życie i śmierć. Jego los. Konieczność czy jak wolisz Przeznaczenie. Bywają przypadki (sic!) że wstążki te potrafią się spleść razem powodując, że los dwojga różnych ludzi łączy się i stają się oni sobie przeznaczeni.. Znalazłem jeszcze dwa hasła, które pasują do Przeznaczenia. Eros i Thanatos. Miłość i Śmierć. Analizując te archetypy doszedłem do kilku wniosków a właściwie to po prostu upewniłem się, co do moich zarówno wcześniejszych jak i teraźniejszych przekonań. Pierwsze z nich to to, że Ananke splotła wstążki naszego życia i tak czy inaczej spotkalibyśmy się kiedyś. Nasze planety krążą po tych samych orbitach. Drugie z nich to to, że kiedyś umierać będę z przekonaniem, że urodziłem się po to by Cię kochać. Nic tego nie zmieni, bo takie jest moje Przeznaczenie...
Strasznie mi tutaj bez Ciebie. Zrozumiałem, że człowiek odczuwa samotność bardziej nie wtedy, kiedy jest sam, ale w momencie, kiedy kogoś traci. Chociaż nie straciłem Cię na zawsze to nie umniejsza to wcale mojego cierpienia. Życie toczy mi się tutaj powoli mimo wielu zajęć. Czas okrutnie się wlecze. Wysycham bez Ciebie jak Ziemia bez Wody. Nie mogę słuchać Twojego głosu, patrzeć Ci w oczy, nie mogę trzymać Twojej dłoni ani Cię głaskać. Czuję się zagubiony niczym dziecko we mgle. Przy zdrowych zmysłach trzyma mnie świadomość, że w końcu wrócisz i moje płuca napełnią się czystym światłem. Może trafi nam się wtedy jeden z ostatnich ciepłych jesiennych dni i zrobimy piknik. Rozłożymy koc na trawie i będziemy pić kawę i wino przegryzając ciastem i serem. Będę Cię tulić i całować. Będę Cię trzymać tak jakbym Cię już nigdy nie miał wypuścić z rąk i będę milczał a Ty spytasz: „O czym myślisz Kochanie?”
Siadłem w mojej ulubionej knajpie, takiej kawiarni - galerii, która się zwie "Impresja" i zrobiłem coś dziwnego.... Choć byłem sam zamówiłem dwie kawy i jedną z nich postawiłem na przeciwko siebie... dla Ciebie... i zacząłem pisać list. Dzięki mojej wyobraźni byłaś prawie na wyciągnięcie ręki... Ech Kochanie! Ciężko mi tu bez Ciebie..
Zrobiłem też coś, co zdziwiło mnie znów samego. Ściągnąłem obrączkę z kciuka i założyłem ją na palec, na którym powinno się nosić obrączkę ślubną (jak złączę palce to prawie nie widać, że jest za duża). Niech wiedzą wszyscy a przede wszystkim wszystkie, że moje serce, ciało i dusza należą tylko do Ciebie i tak pozostanie do końca moich dni. Ty jesteś Tą, Co Potrzeba. Teraz zwłaszcza się o tym przekonałem. Poznałem dogłębniej swoje uczucia w stosunku do Ciebie właśnie przez Twój wyjazd... I lepiej mi z tym i bardziej ciężko zarazem, bo zdaję sobie sprawę z tego, że w momencie, w którym się odnaleźliśmy w końcu to musieliśmy się pogubić.. ale cóż. Kwestia czasu i wszystko wróci do normy i znów będziemy mogli być razem...
Kawa w nałęczowskiej „Impresji” wystygła.. Byłaś tam przy mnie wtedy. Rozpromieniona z błyskiem radości i zadowolenia w tych pięknych oczach, w których utopiłem się tak dawno temu i uśmiechałaś się. Obserwowałaś mnie jak piszę ten list dotykając koniuszkami palców mojej leżącej na stoliku dłoni. Wyszeptałem, że Cię kocham i już Cię nie było.. Ja też w końcu wystygłem, więc zapłaciłem i wyszedłem.
Wiedz, że myślę o Tobie w każdej chwili, cały czas. Nie martw się Kochanie o mnie. Dam sobie radę. Czekam tu na Ciebie ze spokojem i uporem. Nic złego nie może się stać, bo nic nie jest w stanie zmienić przeznaczenia. Nawet bogowie nie mają władzy nad Koniecznością.
Na zawsze Twój
B.”

Prawda, że piękny? :-)


niedziela, 14 czerwca 2009

Znaczenie

Ile razy świadomie lub nie zastanawiasz się nad znaczeniem sytuacji, które Cię spotykają, zachowaniem, które ludźmi kieruje lub symbolami, które z pozoru błahe –w jednej chwili nabierają innego sensu, gdy spoglądasz na nie patrząc z innej strony?

Dzisiaj chciałabym napisać o tym, czego sama do końca nie rozumiem, ale mam przekonanie, że powinnam. Dwa lata temu moja przyjaciółka urodziła dziecko. Upragniona córeczka, zaplanowany poród, szpital i niby wszystko zapięte na ostatni guzik. Poród przebiegał dosyć sprawnie do momentu, gdy położna zdecydowała, aby naturę nieco przyspieszyć. Kilka cięć i niezgrabnych chwytów dłoni sprawiło ogromny ból mojej przyjaciółce oraz zostawiło znamię na czole dziecka w postaci zaczerwienienia pomiędzy brwiami. Pomyślałam wtedy, że pewnie z wiekiem i rozwojem dziecka plamka na jej małym czole zniknie, ale tak się nie stało. Zaczerwienienie, o którym pisze nie jest nad wyraz widoczne, ale gdy dziecko płacze nasila się i czerwienieje. Kilka miesięcy temu inna koleżanka również urodziła dziecko. Nie widujemy się, na co dzień, więc normalnie nie miałabym okazji, aby poznać jej dziecko osobiście, ale w dobie naszej-klasy nic już nie można ukryć a tym bardziej wiele osób uważa, że natychmiast trzeba pokazać. Jej dziecko –chłopczyk również posiada podobny znak w tym samym miejscu. Pomyślałam wtedy, że to zbieg okoliczności albo trafili na tą samą niezgrabną położną. Kilka dni temu na kolejnej fotce kolegi tym razem z innego miasta znów zobaczyłam dokładnie to samo. Więc dzisiaj pytam się samej siebie –jak to możliwe? I nie znajduje odpowiedzi.

Czy powinnam wierzyć w znaki? Analizować ich znaczenie skoro je dostrzegam i zapamiętuje? Czy to w ogóle jest ważne i do czego niby taka wiedza ma służyć?

W moim życiu wydarzyło się dużo. Złych i dobrych rzeczy. Takich, z których jestem dumna i tych, o których wstydzę się pamiętać. Myślę, że nic nie jest w stanie mnie zdziwić, bo przeszłam, czułam i poznałam wiele. Czasem myślę, że to zbyt wiele by prowadzić normalne życie. Ciągle szukam własnej drogi. Oczekuję od życia więcej niż mam i na ogół jestem niezadowolona, bo ciągle wydaje mi się, że stać mnie na więcej, bo brak mi pewności siebie, którą bez wątpienia zabrały porażki, których doświadczyłam. Tyle jest emocji i słów, o których chciałabym napisać, ale nie mam odwagi, bo i po co pisać coś, czego wstydzę się ja, moje serce i dusza. A jeśli kiedyś przyjdzie czas, gdy moja spowiedź przed światem i samą sobą nabierze rozpędu i ułoży całość jednego posta czy wtedy poczuję się lepiej? Będę rozgrzeszona i pewność siebie wróci tam gdzie jej miejsce? Wtedy moje życie osiągnie następny level potocznie zwany szczęściem?

Wiem, że nie jestem jedyną osobą i pewnie jest wielu, których oczy podobnie jak moje chłoną świat takim, jaki jest i bez pamięci o mądrych rzeczach w sercu rejestrują tylko to, co ludzkie i mało przydatne w zrobieniu oszałamiającej kariery i zbiciu wielkiej kasy.

Mój Poeta powiedział, że kiedyś wierzył i kierował się znakami, jakie dawało życie. Kiedy spóźnił się na autobus uznawał, że tak musiało być bo dzięki temu spotka go to co powinno. Dzięki temu, że był czujny i spostrzegał znaczenie codziennych przepowiedni prowadził tryb życia, jaki jest mu pisany i dzięki temu czuł się wolny i spełniony. Po jakimś czasie zrozumiał, że to on jest panem swojego losu i przestał kierować się znakami uznając, że są mylne i złośliwie prowadzą jego życie nie tak jak on by sobie tego życzył.

Trójka dzieci połączona podobnym znamieniem na czole może nic nie znaczyć. Zbieg okoliczności lub złośliwość losu, która skłania by wierzyć, że istnieje klucz pozwalający odczytać zagadkę życia i znaczenie świata. Zagadka zaczynająca się od momentu stworzenia i końca, który kiedyś musi nastąpić, bo wszystko przecież ma swój początek i koniec.

A te pytania bez odpowiedzi?

Boga nie ma, bo go nie widać?

Miłości też nie zobaczysz, ale przecież wiesz, że istnieje..



niedziela, 7 czerwca 2009

Agata Budzyńska

> Bal szalony <

Za późno o kilka lat
Dostałam zaproszenie na bal
Wymarzona suknia, złote buty i szal

Za późno o kilka lat -myślałam

Czy to w żyłach krew czy wino?
Skąd ten słodki lęk?
Czy to szatan szepce "pij i tańcz dziewczyno
j
eśli przed czymś uciec chcesz"?

Za późno o kilka lat -myślałam

Czy to w żyłach krew czy łzy?
Skąd w kieliszku białe wino
I czemu on nie mówi do mnie nic
Tylko tańczy z inną dziewczyną

Za późno o kilka lat
Na dzień, który może się zdarzyć
Na powrót do świata marzeń

A dziewczyna zniknie z twego życia jak tęcza
I pocierpi żeby nie pamiętać