wtorek, 1 września 2009

Zygmunt Krasiński

> Gdy się przeszłość <

Gdy się przeszłość w duszę wnęci,

Lśni anielskim w niej obliczem;
W porównaniu z snem pamięci
I nadziei sen jest niczem.

Czy zasypiasz czasem, zdjęta
Magnetyczną wspomnień siłą,
I rozrywasz czasu pęta
Koło tego, co już było,
Aż ci stanie przed oczyma
Widmo tego, czego nie ma?

Czy ty czujesz, jak powoli
Świat zamglony przypomnienia
W tobie budzi się z niewoli?
Jak, z chmur - mroków - z zaćmień - z cienia
Otrząsając się pomału,
Wreszcie w duch twym się zmienia
Na miesięczny świat z kryształu?

Czy w nim widzisz, jak po ziemi,
Splotłszy serca - myśli - dłonie,
Chodzim ścieżki samotnemi
Po odludnej świata stronie?
Lub, gdy przyjdzie mus rozdziału,
Jak wśród świata schniem pomału,
Jak w nas mowa obcych ludzi
Serce boli - umysł nudzi?
Jak serc naszych całość żywa,
Co w jednego przeszła ducha,
Znów na dwoje się rozrywa
I tak ranna - krwią z ran bucha?
Jak w tęsknocie - jak w żałobie
Nazad dążym więc ku sobie?

Bo, jak gwiazdy, rozłączeni,
My szukamy się w przestrzeni
I na naszym dusznym niebie
Wiecznie ciężym my do siebie -
Aż spotkamy się znów razem
Gdzieś nad rzymskich ruin głazem
Lub na gockiej gdzie wieżycy,
Na cmentarzu lub w kaplicy -
Lub w pustyni, w górach, w skałach -
Lub na morza grzmiących wałach -
Lub na cichym gdzie jeziorze,
I obwiążą nas błękity,
Zamkną w wieniec opok szczyty
O jesiennych tęsknot porze.
Złotym wspomnień my łańcuchem
Powiązani razem z sobą -
I nam przeszłość nie żałobą,
Ale wiecznie żywym duchem.

I ten żywy duch się nieraz,
Gdym bez ciebie, sam wśród ludzi,
Jak stróż-anioł we mnie budzi.
Ot, w tej chwili - ot, patrz teraz:
Złożył skrzydła mi na duszę
I w niej tęczę skrzydeł kręci!
Patrz, zapadam w sen pamięci,
I już przez sen mówić muszę!...

Czy ty widzisz? - gdzieś na skale
W dzień słoneczny stoim sami -
Czy ty widzisz, jak pod nami
Śpią w przepaści jezior fale?

Stoim, milczym i oczyma
Przebiegamy wód kryształy.
Skazy jednej na nich nie ma,
Snem z błękitu krąg ten cały,
A gdzie kończy się zatoka,
Naprzeciwko - siwe skały,
Wyżej - niebios toń głęboka,
Ten sam szafir, co na dole,
Równa cisza - i bez chmury,
W niej się tylko czernią góry,
Bo rozbita na gór czole.

Czy pamiętasz? My patrzyli,
Aż od razu, w jednej chwili
Coś błękitów krąg zacieni -
Inne światło już w przestrzeni
I już inne jezior lice;
Wiatr wpadł skądsiś w okolicę,
I, jak upior, po niej goni.
My już widzim z szczytu skały
Na pryśniętej jezior toni,
Jak fal bruzdy poczerniały,
Jak je powiew wiatru goni.
Lecz tam żaden szum nie wzlata,
Wiatr ten dziwnym milczkiem wieje,
Ruch i ciemność w świat ten sieje,
A nie mówi nic do świata.

(...)

1 komentarz:

Anja. pisze...

mmm bajkowo sie zrobił. trzebba przeczytac tek tekst pięc razy, zanim sie odkryje swój własny sens.. pozdrawiam :)