czwartek, 28 maja 2009

Nastka

Kiedyś gdy byłam bardzo młoda miałam przekonanie o wielu rzeczach, miałam marzenia, że gdy będę już dorosła to moje życie będzie wyglądało tak jak sobie je właśnie wyobrażam.

Zawsze byłam przekonana o tym, że w wieku dwudziestu pięciu lat będę już dawno żoną i będę miała dzieci lub przynajmniej będą już w planach bo w mężczyźnie mojego życia zakocham się od pierwszego wejrzenia a on straci dla mnie głowę i nasza miłość będzie najpiękniejszym uczuciem jakie doświadczymy w ciągu całego życia. Marzyłam i często myślałam o tym jak będzie wyglądał mój dom, w którym zamieszkam z mężem i jak wspólnie będziemy urządzać nasze mieszkanie. Marzyłam zawsze, że moja mama gdy będę już dorosła będzie moją najlepszą przyjaciółką, której będę powierzać największe sekrety a siostra będzie jedyną osobą, która bezwarunkowo zawsze będzie gotowa mnie wysłuchać i to ona właśnie będzie tą, która zawsze mnie zrozumie nawet wtedy gdy cały świat stanie przeciwko mnie.

Byłam przekonana, że znajdę świetną pracę, która będzie sprawiać mi przyjemność i oczywiście będzie świetnie płatna na tyle, że nie będę musiała martwić się o wydatki by starczyło do pierwszego lub by nie przepłacić na zakupach. Przekonana byłam również, że świat jest dla mnie otwarty i każda podróż w nieznane przyniesie mi wiele radości i satysfakcji i podróżować będę zawsze, gdy będę miała na to ochotę -sama lub razem z przyjaciółmi, których jak byłam wtedy przekonana -będę miała wiernych, spontanicznych i szalonych -gotowych na wszystko -"byle razem". Będziemy spotykać się najczęściej jak tylko się da i będziemy razem łazić na imprezy lub do kina, a potem będziemy rozmawiać, słuchać i doradzać sobie nawzajem. Przekonana byłam, że już w wieku dwudziestu lat będę posiadać prawo jazdy i własnym samochodem będę jeździć na studia a po drodze na zajęcia będę uśmiechać się na światłach do nieznajomych mężczyzn a oni będą puszczać do mnie oko.

Marzyłam o tym, że gdy będę już dorosłą dojrzałą kobietą będę piękna i moja twarz będzie wyglądać jak te z okładek. Byłam przekonana, że moje piersi gdy już urosną będą tak samo okrągłe i jędrne jak w wyciętych bluzkach u modelek.

No, a dzisiaj tak sobie myślę, że marzenia i przekonania to jedno a prawdziwe życie to drugie i nie za bardzo da się te dwie rzeczy połączyć, bo życie upływa tak jak zostało wcześniej zapisane. Nawet gdy pragnienie jest silne a przekonanie wiarygodne i gdy dążenie uparte kieruje los po drodze marzeń.. w pewnym momencie wszystko wraca do punktu wyjścia.

A może coś przeoczyłam?



4 komentarze:

Anonimowy pisze...

hmm...
czasami życie "koryguje" nasze marzenia, pragnienia...

miałam podobne wyobrażenia o przyszłości. :)
i cieszę się, że tu do Ciebie trafiłam :)

miłego dnia!

Lila pisze...

I ja też się cieszę, że do mnie trafiłaś. Zapraszam w wolnej chwili :-)

Wojowniczka pisze...

Nic nie przeoczyłaś kochana...
Po prostu jednym się udaje a drugim niestety nie i żadne z marzeń nie zostaje zrealizowanych

Life is brutal...

Moje wyobrażenia o tym co będe robiła w dorosłym życiu też sie nie spełniły ALE tę nawiną wiarę mam że może kiedyś się uda...

Nie trać nadziei bo to jedyne co nam pozostało...

Pozdrawiam z deszczowej Polski ;)

Lila pisze...

Wiesz Wojowniczko tak sobie myślę, że z tą nadzieją u mnie już kiepsko.

Ale tak czy inaczej jestem zawsze wdzięczna życiu za to co mam. I nawet jeśli to czego pragnęłam nie spełniło się, to jednak los w zamian przyniósł mi coś innego.

No ale, gdybym miała możliwość wyboru to.. hmm ;-) Sama wiesz!