niedziela, 21 grudnia 2008

Jeszcze jedna świeczka

Zapytałam dziś czy będzie grzechem jeśli nie pójdę do kościoła bo nie czuję takiej potrzeby. Bo pranie trzeba rozwiesić, z trudem wyszukaną koronkę odmówić, zapakować prezenty.. Nie poszłam.

Tak. Potrzebuje pragnienia, wewnętrznego głosu, który zaprowadzi mnie do kościelnej ławy. Co niedzielę tej samej. Rozwiesiłam pranie, zapaliłam świeczkę. Po anyżkowej sensacji -pomarańczowy likier aby mieć w głębokim poważaniu wszystko to co sprawia, że czuję się bezsilna. Nie poszłam przywitać się z Bogiem, podziękować za wczorajsze szczęście i teraz czuję się z tym fatalnie.

Myślę, że takie sytuacje przede wszystkim dają znać, że poza codziennym życiem warto dbać o jego sens.

Jestem sama, pozostaje mi wiara. Bo jak nie sama.. bo gdyby nie wiara?


3 komentarze:

Piotr Zajączkowski OFMCap. pisze...

Z tymi czynnościami, które wykonujemy wtedy gdy jest potrzeba serca to jest różnie, bo są sprawy, które wymagają poprostu wierności, a nie dobrego nastroju... Co by było, gdyby mąż mówił czułe słowa do żony tylko wtedy, gdy ma na to ochotę, a nie wtedy gdy ma na to ochotę i żona tego potrzebuje?
Miłość jest wyborem drogi miłości i wiernością tej drodze, także wtedy, gdy mi się nie chce. Dotyczy to jak najbardziej również, i nade wszystko samego Boga. :)) Pozdrawiam.

Lila pisze...

Pewnie jest sporo prawdy w tym co piszesz, ale chyba nie odczytałeś mojego posta do końca. Nie chodzi o to, że bohaterce się nie chce. Dobry nastrój w odczuciu Miłości do drugiego człowieka nic nie znaczy bo Miłość się czuje albo nie. Podobnie jak pragnienie czy powołanie, którego nie można po prostu włączyć kiedy należy być mu wiernym. Pozdrawiam.

Piotr Zajączkowski OFMCap. pisze...

Wszystko doczytałem do końca już za pierwszym razem. Poprostu zatrzymałem się w swoim komentarzu jedynie na wątku braku pragnienia...
Tylko to chciałem skomentować...