niedziela, 21 grudnia 2008

Opowieści zaklętej treści

Jak co tydzień -wspólny obiad. Usiadłam przy piecu bo cieplej. Mama wlała anyżkowej mikstury. Babcia opowiedziała mi historię sprzed lat. Gdy moja siostra była jeszcze bardzo mała i jak opowiadają piszczała wniebogłosy tak bardzo, że nawet noszenie jej na rękach nie przynosiło skutku do chwili gdy Mama z siostrą zamieszkały w domu Babci. Od tamtego momentu siostra przestała płakać. Babcia mówi, że to dzięki jej "prądom", które miały siostrę uleczyć gdy razem spały.

Słuchając tego pomyślałam -no jasne każdy w sobie nosi jakieś "prądy". Jedni przelewają je na papier, w innych wytwarza się energia do działania a w mojej Babci służy do uleczania.. kto wie? Z lekkim niedowierzaniem spojrzałam na Mamę kiedy zaczęła mówić.. wiesz Mama Twojej Babci wróżyła z kart. Dobrze wróżyła. Lepiła kulki z popiołu by uleczyć chorobę. Zdejmowała złe uroki. Nie brała za to pieniędzy i każdy w wiosce wiedział do kogo ma iść gdy była taka potrzeba. Mama jeszcze dodała -liczyłam na to, że odziedziczę moc po babci ale nigdy jej w sobie nie zauważyłam.

Siedziałam przy stole i nie mogłam uwierzyć, że coś czego szukałam całe życie jest tuż obok mnie. Wiedza ta czekała na odkrycie. Wiedza, dzięki której wiem, że to co mi się przydarza nie jest jedynie moim wyobrażeniem. I wiersze, które pisze właśnie tak mają brzmieć. Jak zaklęcia wypowiadane przez prababcie.., których używam by nakarmić własną i cudze dusze. A może do odkrycia zostało coś jeszcze?


Brak komentarzy: